Witam Was serdecznie :)
Dziś chciałabym Was zaprosić na malutki pokaz "Jak to jest zrobione" ;)
Mój Art Journal zyskał okładkę :) Długo funkcjonował jako zszyte kartki, bo nie wiedziałam, czy journaling mnie wciągnie, czy nie... Wciągnął, i to bardzo :)
Okładka ma formę teczki, z tyłu zapinana gumką. Chciałam, by była bardzo bogata fakturowo i intensywnie kolorowa. Fakturę powierzchni uzyskałam naklejając zupełnie przypadkowe porwane fragmenty papieru, koronki, resztki wycinanek, taśmę washi, kryształki itp. na bazę.
Od razu przepraszam za jakość zdjęć, niektóre robione były w nocy, bo praca nad okładką rozwlekła mi się na parę dni, musiałam wykorzystać każdą wolną chwilę...)
Całość pokryłam gesso. Gdy wyschło zaczęłam zabawę z maskami i pastą modelującą. Dodam, że w pracy z mediami niezwykle przydatnym narzędziem jest nagrzewnica - bardzo skraca czas oczekiwania na wyschnięcie powierzchni. Ja nie wyobrażam sobie bez niej życia ;)
Gdy wyschła pasta, całość pomalowałam różnymi odcieniami farby akrylowej. Część wzorów naniesionych przez maski od razu przetarłam wilgotną chusteczką dla niemowląt, zmywając farbę (tylko zdjęcia potwierdzającego ten fakt niestety brak :( - na następnym zdjęciu część zmytej maski (literki) jest z prawej strony, już pomalowana na żółto - złoty.
W wybranym miejscu okładki nakleiłam kompozycję z przeróżnych ozdobnych elementów (większość z odzysku) - przyklejałam je klejem na gorąco, by zaoszczędzić trochę czasu. Tą część okładki zaplanowałam w odcieniach niebieskiego w połączeniu ze złotem. Część powierzchni, która miała być potem złota, łącznie z ozdobami, podmalowałam lekko gesso. Dodałam też kilka maźnięć gesso przez maskę (siateczka nad i pod suwakiem). Gdy wszystko wyschło - pomalowałam tą część wybranymi kolorami (wybrałam farby z metalicznym połyskiem, całość ma fantastyczny blask).
Na koniec dodałam kilka stemplowań czarnym tuszem i embossowany napis w rogu. Z tyłu dwa ćwieki i gumka służą za zapięcie.
Dziś chciałabym Was zaprosić na malutki pokaz "Jak to jest zrobione" ;)
Mój Art Journal zyskał okładkę :) Długo funkcjonował jako zszyte kartki, bo nie wiedziałam, czy journaling mnie wciągnie, czy nie... Wciągnął, i to bardzo :)
Okładka ma formę teczki, z tyłu zapinana gumką. Chciałam, by była bardzo bogata fakturowo i intensywnie kolorowa. Fakturę powierzchni uzyskałam naklejając zupełnie przypadkowe porwane fragmenty papieru, koronki, resztki wycinanek, taśmę washi, kryształki itp. na bazę.
Od razu przepraszam za jakość zdjęć, niektóre robione były w nocy, bo praca nad okładką rozwlekła mi się na parę dni, musiałam wykorzystać każdą wolną chwilę...)
Całość pokryłam gesso. Gdy wyschło zaczęłam zabawę z maskami i pastą modelującą. Dodam, że w pracy z mediami niezwykle przydatnym narzędziem jest nagrzewnica - bardzo skraca czas oczekiwania na wyschnięcie powierzchni. Ja nie wyobrażam sobie bez niej życia ;)
Gdy wyschła pasta, całość pomalowałam różnymi odcieniami farby akrylowej. Część wzorów naniesionych przez maski od razu przetarłam wilgotną chusteczką dla niemowląt, zmywając farbę (tylko zdjęcia potwierdzającego ten fakt niestety brak :( - na następnym zdjęciu część zmytej maski (literki) jest z prawej strony, już pomalowana na żółto - złoty.
W wybranym miejscu okładki nakleiłam kompozycję z przeróżnych ozdobnych elementów (większość z odzysku) - przyklejałam je klejem na gorąco, by zaoszczędzić trochę czasu. Tą część okładki zaplanowałam w odcieniach niebieskiego w połączeniu ze złotem. Część powierzchni, która miała być potem złota, łącznie z ozdobami, podmalowałam lekko gesso. Dodałam też kilka maźnięć gesso przez maskę (siateczka nad i pod suwakiem). Gdy wszystko wyschło - pomalowałam tą część wybranymi kolorami (wybrałam farby z metalicznym połyskiem, całość ma fantastyczny blask).
Na koniec dodałam kilka stemplowań czarnym tuszem i embossowany napis w rogu. Z tyłu dwa ćwieki i gumka służą za zapięcie.
Ze sklepu Stonogi.pl wykorzystałam:
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do spróbowania własnych sił i zmierzenia się z mediami :)
To fantastyczna zabawa!!!!
Pozdrawiam gorąco :)
Ale szaleństwo kolorów, cudnie!
OdpowiedzUsuń